Przedstawiamy relację członków Stowarzyszenia “Odwach” z Poznania z wędrówki szlakiem polskich Dragonów w Belgii i Holandii w dniach 20-24 września 2018 r. Autorowi, panu Michałowi Różyńskiemu bardzo za tę relację dziękujemy.
Podróże historyczno-wojskowe szlakiem walk 1. Polskiej Dywizji Pancernej, a zwłaszcza naszego ukochanego 10. Pułku Dragonów, są ważnym elementem naszej działalności. W ostatnich latach Stowarzyszenie “Odwach” z Poznania było w Normandii, Anglii, Szkocji, północnej Francji, Holandii czy polskich Beskidach. Między 20 a 24 września 2018 roku po raz kolejny postanowiliśmy odwiedzić Holandię, wzbogacając ją o Belgię. Tym razem, jeśli idzie o Holandię, nie zaglądaliśmy do znanej Bredy, a zdecydowaliśmy przyjrzeć się bliżej polu bitwy nad kanałem Axel-Hulst.
Prowincja Zeeland przywitała nas sztormową pogodą, która jednak w ciągu dnia rozpędzona została przez białe obłoczki sunące po błętkitnym niebie. Nasz nieoceniony przewodnik po okolicy, Jaap Geensen, zażartował, że specjalnie z okazji wizyty “Odwachu” zarezerwował pogodę.
Mieliśmy okazję ujrzeć teren ciężkich i krwawych walk na południowych podejściach do Skaldy, jak choćby: Fort St Ferdinandus, farmę Dubosch, skrzyżowanie Zoutepand. Tam walczył nasz 10. Pułk Dragonów, tam, w trudnych warunkach płaskiego, podmokłego terenu ginęli polscy żołnierze. Dzięki Jaapowi mogliśmy nanieść na mapę, zobaczyć na żywo, znane nam z literatury oraz archiwów miejsca. Taka lekcja historii w terenie daje zdecydowanie lepszy ogląd na wydarzenia sprzed lat, niż choćby najlepsze książki.
Samo miasto Axel z kolei zachwyca mnogością polskich akcentów (czytaj: Axel 1944-2014. Pamiętamy). Plac imienia pułkownika Szydłowskiego, Jego pomnik, kapitalnie poprowadzona ścieżka informacyjnych tablic historycznych, zadbany cmentarz, na którym leżą nasi żołnierze…
Do tego, ujmująca akcja zaangażowania dzieci z lokalnych szkół, które wojskowymi ciężarówkami z epoki przewieziono na miejsce uroczystości pod Krzyżem Dragonów! Wspaniały pomysł na połączenie zabawy i frajdy dla najmłodszych wraz z lekcją historii o ich wyzwolicielach. W tym miejscu specjalne podziękowania oraz pokłony należą się Mario Maasowi, założycielowi Oorlogsmuseum Gdynia na obrzeżach Axel, który robi fantastyczną pracę dla upamiętnienia walk polskich żołnierzy o wyzwolenie południowej Zeelandii.
Następnego dnia ruszyliśmy do Hulst, które na szczęście nie doświadczyło wojennych zniszczeń, ale zadziwia historyczną architekturą i pozostałościami nowożytnych fortyfikacji. Imponuje w nim bazylika ze strzelistą wieżą, z której w rocznicę wyzwolenia odgrywa się polski hymn.
Z Hulst odbiliśmy na południe, do Belgii. Tamże zajechaliśmy do Sint-Gillis-Waas, odwiedzając grób kapitana Sylwestra Bardzińskiego, polskich żołnierzy pochowanych na cmentarzu w Stekene, Aalter i Kanał Gandawski, Ruiselede, by dotrzeć do pełnego polskich pamiątek Tielt.
Ugoszczeni tam, oprowadzeni przez oddanego historii 1. Polskiej Dywizji Pancernej Dirka Verbeke, widzieliśmy czołg-pomnik, witraże, tablice, wreszcie: osiem grobów Maczkowców poległych w bojach o to flandryjskie miasto.
W ostatnich dniach oglądaliśmy pola bitew I Wojny Światowej w rejonie Ypres-Zonnebeke-Passendaele. Tysiące nagrobków poległych, dziesiątki tysięcy nazwisk zaginionych Brytyjczyków, Niemców, Kanadyjczyków, Australijczyków, Nowozelandczyków, Belgów, Francuzów robią przygnębiające wrażenie. Trudno przejść obojętnie, trudno nie zamyślić się nad tragiczną historią Europy, nonsensem ludzkiej autodestrukcji. Wizyta na krwawych polach Flandrii pozwala lepiej zrozumieć koszmar wydarzeń z lat 1914-18, a także jego wpływu na kolejne dziesięciolecia minionego wieku. I w tej Flandrii jednak nie zabrakło polskich akcentów! Wszakże Ipres, Passendaele też były wyzwalane przez polską dywizję, a my skwapliwie wszystkie te miejsca pamięci odszukaliśmy, odwiedziliśmy.
Długa droga powrotna 24 września minęła pod znakiem postoju w belgijskim Lommel, gdzie na zacisznym cmentarzu spoczywa 257 polskich żołnierzy , a także w holenderskim Driel, w którym przed 74. laty lądowała nasza 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa.
Podróże kształcą! Trudno zaprzeczyć temu powiedzeniu, gdy po przejechaniu blisko 2800 kilometrów zobaczyło się tyle historycznych miejsc, poznało się tylu ciekawych ludzi. Nie sposób pominąć walory najzwyczajniej turystyczne: piękne tereny, architektura, smaczne jedzenie, doskonałe piwa. Najważniejsze dla nas było jednak namacalne ujrzenie kolejnego etapu szlaku 1. Polskiej Dywizji Pancernej. Fantastyczna, wzruszająca jest pamięć Holendrów i Belgów o wyzwolicielach z lat 1944-45. Spotkaliśmy się z licznymi, spontanicznymi dowodami sympatii oraz wdzięczności na widok nas ubranych w historyczne mundury. Sentencje “za wolność naszą i waszą” i “nigdy nie zapomnimy” są tam chyba najbardziej aktualne.
Michał Różyński, Stowarzyszenie “Odwach”
Zdjęcia: Stowarzyszenie “Odwach”, Jaap Geensen
Stowarzyszenie “Odwach” z siedzibą w Poznaniu działa nieprzerwanie od 2004 roku. Zajmuje się rekonstrukcją historyczną (“żywą historią”) 10. Pułku Dragonów z 1. Polskiej Dywizji Pancernej z lat 1940-47. Oprócz udziału w inscenizacjach, piknikach i pokazach historycznych, prowadzi badania naukowe, organizuje wyjazdy historyczno-wojskowe, współpracuje z jednostkami wojskowymi, weteranami, naukowcami oraz podobnymi organizacjami z Polski i zagranicy. Ma przywilej do kultywowania barwy i tradycji 10. Pułku Dragonów nadany przez Zrzeszenie Kół Pułkowych Kawalerii II RP w Londynie.
Ja też miałem wielki zaszczyt poznać Jaapa, który jest kopalnią wiedzy na temat 1 DP. Podróżując na Kawasaki 1000 Versys przejechałem w 2017r. cały szlak bojowy 1 DP gen.Maczka od desantu w Normadii, worek Falise, wzgórze Maczuga przez Belgię, Holandię aż do Wlhemshafen. Jaap jest wspaniałym gawędziarzem, super kompanem i bardzo mądrym człwiekiem. Potrafi przekazać w bardzo ciekawy sposób fakty z działan bojowych 1 DP w Zeelandzie. Serdecznie pozdrowienia dla Jaapa i wszystkich Holendrów ( a jest ich b.wielu) kultywujących pamięć o polskich żołnierzach!
Konrad
Wilhelmshaven. polecam youtube “honor generala” – skoro mowa o Sosabowskim/Driel/kora baltusen . a holendrzy dopiero po odznaczeniu brygady sspadochroniarzy przez krolowa 2006 i uroczystosciach w holenderskiej telewizji transmitowane….W środę rano 31 maja 2006 na dziedzińcu Binnenhof w Hadze Jej Królewska Mość Beatrix wręczy najwyższe odznaczenie państwowe Holandii: Order Wojskowy Wilhelma (Military Order of William) dla 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej (1SBS), a jej dowódca generał Stanisław Sosabowski zostanie pośmiertnie odznaczony medalem Brązowego Lwa.
Te wysokie odznaczenia przyznane zostały w uznaniu zasług za wkład polskiej jednostki w bitwie pod Arnhem (operacja Market-Garden) we wrześniu 1944 r. Tym samym po 60 latach Holandia spłaca dług wdzięczności wobec polskich bohaterów spod Arnhem.. a w podrecznikach dalej ze kanadyjczycy i jankessy wyzwalaly(pod koniec wojny w holandii kazdy w domu chcial miec choc jednego polaka… teraz to my imigranci jestesmy i prace im zabieramy ktorej zapewne i tak by nie chcieli za @takie pieniadze). ten co pontonem plynal jest baedziej europejczykiem niz polak.
Zwykli Holendrzy pamiętają o polskich wyzwolicielach.