Fanfary dla Giethoorn

Jest taka wieś w Holandii, w której nie ma dróg, a mieszkańcy – z krowami łącznie – przemieszczają się na łodziach.  Przynajmniej tak było kiedyś, bo kiedy Giethoorn stało się niezwykle popularne, dla wygody turystów poprowadzono drogi wzdłuż kanałów. Ech, ci turyści!

Położony w prowincji Overijssel Giethoorn to urocza wieś, której zagrody usytuowane są wzdłuż kanałów o łącznej długości ponad 6,5 km. Często gęsto brzegi tych kanałów spięte są wąskimi mostkami, ale kto chce odwiedzić sąsiada mieszkającego po tej samej stronie, musi skorzystać z łódki.

Giethoornf

Pływały na łodziach krowy na pastwisko, kanki z mlekiem, a także orszaki weselne lub pogrzebowe. I tak działo się od stuleci, ponieważ historia wsi sięga aż XII w. 18 listopada 1421 r. miejscowość została zalana wskutek straszliwej powodzi – tzw. powodzi św. Elżbiety (zniszczyła ogromną większość historycznego polderu Zuidhollandse Waard) – i odtąd woda stała się tu codziennością. Ale to właśnie ona rozsławiła Giethoorn i przyciągnęła turystów, o czym mówi się na początku jednego z najpopularniejszych filmów holenderskich – komedii Fanfare z 1958 r. (polski tytuł: Zbuntowana orkiestra”) w reżyserii Berta Haanstry. W obrazie tym Giethoorn nazywa się Lagerwiede, a o jego walorach mówi się następująco:

To jest niezwykła wieś. Nie z powodu ludzi nawet, ale z powodu tego, co Lagerwiede ma w nadmiarze: wody. Tu jest jej tak wiele, że nie ma miejsca na ulicę, a jedynie na wąską ścieżkę. Ale oni [turyści] nie chcą szerokiej drogi, bo to właśnie jej brak czyni wieś niezwykłą. Inaczej nikt by tam nie zaglądał.

I jest w tym wiele prawdy, ponieważ turyści zaglądali i w latach 50., i dziś, głównie dla atrakcyjnej przejażdżki łodziami i podziwiania zabytkowych zagród. Niektóre domy – z krytymi strzechą dachami – pochodzą nawet z XVIII w.

Gierhoorn (2) m

Dziś jednak turystów jest znacznie więcej, a to za sprawą wspomnianego „Fanfare”.  Warto przybliżyć treść tej uroczej komedii, ponieważ polski widz raczej nie ma możliwości zobaczenia jej, a bez znajomości tego filmu przejażdżka po Giethoorn traci wiele uroku.

Bohaterami „Fanfare” są skłóceni członkowie orkiestry dętej ze wsi Lagerwiede, która szykuje się do konkursu. Wyśmiewany przez Geursena za fałszowanie Krijns postanawia odejść z zespołu i stworzyć własną orkiestrę. Dochodzi do wykradnięcia instrumentów i proporca, a próby odbywają się potajemnie w ukryciu, np. w stodole. Zniecierpliwiony burmistrz ogłasza, że na konkurs pojedzie ta z orkiestr, która będzie liczniejsza (obydwa zespoły liczą po 12 osób). Krijns i Geursen usilnie starają się więc zdobyć trzynastego muzyka. Tymczasem córka Geursena romansuje z policjantem, którego przeciąga na stronę Krijnsa jego żona.

krowyJedna z pierwszych sekwencji filmu należy do najzabawniejszych scen w historii całego kina. Oto bowiem w gęstwinie traw pojawiają się dwie krowy, które – stojąc nieruchomo! – zbliżają się do siebie, mijają i oddalają. Dopiero po chwili kamera pokazuje, że bohaterki tej sceny stoją na tratwach i po prostu płyną po ukrytym w trawie kanale. To nie był zresztą oryginalny pomysł reżysera, ale scenka, którą zobaczył i uwiecznił w „Fanfare”.

Kto chciałby poznać sielską i spokojną Holandię lat 50. i 60., Holandię, której już nie ma, zobaczy ją właśnie w obrazie Haanstry. Wieś nie wyglądała jeszcze tak elegancko jak dziś, gdy obejścia domów zdobią pięknie przystrzyżone trawniki i kwietne rabatki, ale był w niej urok niewinności i spokoju. Życie toczyło się tam leniwie, można powiedzieć, że w rytm leniwie płynącej wody. Przetrwały natomiast mostki i lokale, w których kręcono filmowe sceny.

mostek 2

 Giethoornf (4)

Należy do nich restauracyjka nosząca obecnie nazwę „Cafe Fanfare” (dzisiaj).  Sam Bert Haanstra, który z ogromną przyjemnością wspominał pracę w Giethoorn, ma tu swoją ławeczkę. Ale Giethoorn przyciąga turystów nie tylko ze względu na „Fanfare” czy przejażdżki łodziami po kanałach i pobliskim jeziorze. (Fanfare the movie).

Giethoornf (1)Dużą atrakcją miejscowej kuchni są bowiem ryby, które ze względu na czystość wód pojawiają się tu w wielkiej ilości. Powodów, by tu zaglądnąć, jest naprawdę wiele!

Polska także ma odpowiednik – o ile można to tak nazwać – holenderskiego Giethoorn. To położone na Żuławach Tropy, wieś założona przez holenderskich mennonitów, w której jeszcze w XIX w. jedynym szlakiem komunikacyjnym był kanał. Dziś, zarośnięty zielenią i nigdy nie czyszczony, przedstawia raczej smutny widok.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tropy 2011

Podobnie zarośnięty jest mały cmentarz, a zabytkowe domy z podcieniami popadły w ruinę.  Może gdyby mieszkańcy Tropów zobaczyli „Fanfare”, dostrzegliby w swojej wsi atuty mogące uczynić z niej turystyczną atrakcję?

 Renata Głuszek

Zobacz także galerię: Rejs po Giethoorn

 Zdjęcia: Dorota Mazur (Giethoorn – kolorowe), “Fanfare” (czarno-białe), Renata Głuszek (Tropy)

2 thoughts on “Fanfary dla Giethoorn

  1. “Zbuntowana orkiestra” -pod takim tytułem znalazłam ten film na Filmwebie,niestety nie mam pojècia czy jest gdzieś dostępny, a bardzo chciałabym go obejrzeć 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.