Myślicie, że Holendrzy nie mają poczucia humoru? Nic bardziej mylnego, o czym świadczy popularny w latach 60. żart drogowy. W latach 1955-1965 Holandia znowu stała się krajem szczęśliwym i radosnym. Biedę zastapiły rosnące dochody i Holendrzy zaczęli korzystać z samochodów. A więcej ludzi na drogach oznaczało więcej oczu spoglądających na auta. Skłoniło to kierowców do wykazywania się poczuciem humoru w wykorzystujących grę słów napisach umieszczanych na tyle ciężarówki. Te kalambury dawno już wyszły z mody i nawet mało kto je pamięta. Oto kilka przykładów.
ŻARTY ANGIELSKO-HOLENDERSKIE
- “From Russia Witlof”
Kiedy w 1963 r. ogromny sukces odniósł film z Jamesem Bondem “From Russia with love” [polski tytuł – “Pozdrowienia z Rosji”], na tyłach ciężarówek wiozących z Rosji cykorię holenderscy kierowcy pisali: “From Russia witlof”
hol. witlof = cykoria
Holendrzy pękali ze śmiechu, ale cudzoziemcy oczywiście nie rozumieli tego żartu.
Plakat z filmu “From Russia with love”
- “Hé cake je naar mijn gebak?”
Ten żart wykorzystuje podobieństwo wymowy słów “cake” (ang. ciastko) i niderlandzkiego “keek” (spoglądać). Tak spreparowane pytanie oznacza:
Hej, spoglądałeś na moje ciastka?
- “The best worst of the world”
hol. worst = pol. kiełbasa / ang – najgorsze
Znaczenie tego zdania jest zatem dwojakie: Najlepsze (the best) najgorsze (worst) na świecie / Najlepsza kiełbasa na świecie.
Zestawienie tych słów jest w uszach Holendra bardzo zabawne, podobnie jak w zdaniu:
- “The worst that is the nicest”
hol. worst = pol. kiełbasa / ang – najgorsze
ang. the nicest = najładniejsze (najmilsze)
Czyli – “Najgorsze jest najładniejsze” lub “Kiełbasa jest najładniejsza”.
- “The tok-tok of the town”
Holenderskie “tok” brzmi podobnie jak angielskie “talk” [to:k]. Zdanie znaczy zatem: “Miejskie pogawędki”.
Tok-tok to także dźwięk wydawany przez kurczęta (kury) i niektóre dzieci wołają w ten sposób na kury. [W Polsce kury mówią raczej ko ko ko – rg 😉].
Tok-tok to także odgłos wydawany przez współczesne riksze w Azji – wywołuje je tupot nóg rikszarzy.
Riksza w Kioto / fot. Arnand-Victor Monteux
Współczesna riksza, Hamburg
- “Some got it, some eend”
To zdanie wykorzystuje podobieństo brzmienia holenderskiego słowa „eend” (kaczka) do angielskiego „ain’t” (nie). W poprawnej wersji angielskiej znaczenie zdania byłoby zatem następujące: “Some got it, some ain’t” – “Ktoś to dostał, ktoś nie”. W wersji angielsko-holenderskiej znaczyłoby: “Ktoś dostał to, ktoś kaczkę“.
Przy okazji: W latach 50. i 60. mianem “lelijke eend”, czyli “brzydka kaczka”, nazywano bardzo popularny wśród studentów prosty i tani model 2CV type Citroën 2CV.
Citroën 2CV z 1957 r. / fot. Norbert Schnitzler
“Brzydla kaczka” była popularna wśród studentów. Inżynierowie preferowali Volkswagena Beetle.
ŻARTY ANGIELSKO-NIEMIECKO-HOLENDERSKIE
- “Donot miet me”
ang. meet = spotykać / niem. miet = wynajmować / hol. miet = homoseksualny (nie jest to jednak słowo obraźliwe!). Znaczenie tego zdania było następujące: „Jeśli potrafisz to przeczytać, jesteś zbyt blisko mnie.”
- “Nice to miet” = Pojazd może być wynajęty
ŻARTY FRANCUSKO-HOLENDERSKIE
- “Mond blanc”
Żart wykorzystuje nazwę słynnej francuskiej góry Mont Blanc (Biała góra) oraz nazwę holenderskiej sieci gabinetów stomatologicznych „Mond blank” (hol. Białe usta) z Amsterdamu.
- “Kok-au-van”
hol. kok = kucharz
Jest to zabawna przeróbka nazwy klasycznej francuskiej potrawy coq-au-vin (kogut w winie), która w wersji holendersko-francuskiej oznacza kucharza w furgonie posiadającym kuchnię do przyrządzania posiłków w ccateringu.
Zmierzch żartów ciężarówkowych
Koniec tych żartów nastąpił wraz z wprowadzoną w latach 60. anglo-amerykańską ideą wykorzystywania ciężarówek do celów komercyjnych. Większości studentów holenderskich bardzo się to nie spodobało i wywołało ich protest. Najbardziej znane protesty skierowano przeciw producentowi gwoździ, kompanii stalowej „van Leeuven”. Dowcipni studenci wykonali pseudoreklamę przedstawiającą krzyż z Chrystusem i z podpisem:
- Dankzij de spijkers van van Leeuwen, hang ik hier al zeer vele eeuwen. (Dzięki gwożdziom van Leuuven wiszę tu od wielu stuleci).
Ponieważ część opinii publicznej zaprotestowała przeciwko wykorzystaniu świętego symbolu, po kilku tygodniach pojawiła się nastepna ulotka, tym razem z samym krzyżem i z podpisem:
- Ben ik weer eens van mijn kruis gepleurd, met hun spijkers was dat nooit gebeurd. (Zostałem wyrzucony z krzyża, co przy ich gwoździach nie powinno się zdarzyć.)
Gdy znowu to rozgniewało ludzi, pierwszy tekst został przykryty kolejnym:
- Die van Leeuwen zijn grote zeikers, maar ze maken wel goeie spijkers. (Ci z van Leeuwens to wielkie zrzędy, ale robią dobre gwoździe.)
W dzisiejszych czasach tego rodzaju żarty są domeną rysowników satyrycznych z gazet. W Holandii Istnieje nawet prestiżowa nagroda dla nich: “Inktspotprijs”. Nazwa ta wykorzystuje trzy wyrazy:
ink – atrament, spot – żart sytuacyjny, prijs – cena
Han Tiggelaar