Ochroniarz “Króla Hollywood”

Co w czasie II wojny światowej połączyło Clarka Gable’a, ówczesnego “króla Hollywood”, Holandię i polskiego pilota? Poniżej przedstawiamy historię opisaną przez Jaapa Geensena, która prezentuje jeden z polsko-holenderskich epizodów z czasu II wojny światowej, pokazuje także życzliwe nastawienie Holendrów do polskich żołnierzy w czasie wojny.

Jaap Geensen 

Kiedy USA przystąpiły do wojny, nastąpił raptowny wzrost amerykańskich sił powietrznych. Latem 1939 roku, zanim wybuchła wojna w Europie, ich liczebność wynosiła mniej niż 25 000 osób. Pod koniec 1941 r. ich liczebność wynosiła 354 000 personelu, w 1942 już 1 600 000 żołnierzy, a w grudniu 1943 – ogółem 2 374 000 ludzi w czynnej służbie wojskowej. Najważniejszymi sprawami były oczywiście rekrutacja i szkolenie ochotników. W 1942 r. włączył się w to nawet amerykański przemysł filmowy, podejmując się dwóch zadań: realizacji filmów propagandowych mających na celu pozyskanie rekruta oraz produkcji filmGABLE-Clark-Captain-USAAF-with-CALHOUN-William-C.-Captain-USAAS-4-May-1943ów instruktażowych. Kiedy w 1942 r. w amerykańskim Air Force znalazł się “król Hollywood” Clark Gable, był to niesamowicie ważny moment. Po sukcesie “Przeminęło z wiatrem” Gable stał się gwiazdą światowego formatu. Ukończenie szkoły strzelców w Teksasie dało mu stopień porucznika. W kwietniu 1943 r. aktor pojawił się w Polebrook w Anglii (hrabstwo Northhamptonshire) wraz z amerykańską 351 Grupą Bombową. Wkrótce po swoim przybyciu awansował na kapitana i zaczął kręcić film “Combat America”. Gable nie unikał lotów bojowych, które niosły ze sobą ryzyko zestrzelenia nad terytorium wroga. Jego pierwszy lot z misją zrzucenia bomb w ramach 303 Grupy Bombowej odbył się 4 maja 1943 r. – celem była Antwerpia, a konkretnie fabryki Forda i General Motors. Na zdjęciu: Clark Gable (pierwszy z prawej) i pilot kpt. William Calhoun. 

 A oto fragmenty raportu opisującego tę misję:

 Widoczność była doskonała. Bombowce, z pełną asystą myśliwców mających trzymać wroga z daleka, wykonały udany lot, by zrzucić z niezwykłą precyzją na wyznaczony cel 52 i pół tony bomb o ciężarze 1000 funtów każda. Niemiecki ostrzał artyleryjski był słaby i niedokładny, więc mało kto widział nawet obłoki wystrzałów. Bombowce były eskortowane przez Spitfire’y RAF-u i amerykańskie P-47 Thunderbolty, do akcji włączyło się także około 30-40 nieprzyjacielskich FW-190 oraz ME-110. Załoga stwierdziła, że nigdy nie widziała w powietrzu tylu myśliwców naraz, z myśliwcami eskortującymi, które wykonywały fantastyczną robotę trzymając wroga z dala. Jednakże niektórym niemieckim samolotom udało się przedrzeć przez ochronę, by zaatakować bombowce. Niektóre podleciały tak blisko, że kilkakrotnie zdawało się, że nastąpi zderzenie. Pięć samolotów wroga uważa się za zniszczone, a jeden za uszkodzony. 303 Grupa została zaatakowana 6-8 razy.

 Kapitan Clark Gable leciał jako obserwator w czołowym B-17 o nazwie “The 8 Ball MK II” (dowodził nim kapitan William Calhoun). Samolot był tylko nieznacznie uszkodzony przez wroga. Kapitan Gable obsługiwał sterowany drogą radiową karabin.

Clark Gable

Załoga “The 8 Ball MK II” już po rajdzie na Antwerpię, 4 maja 1943. Stoją w I rzędzie: pierwszy z prawej – Clark Gable; piąty z lewej – dowódca William Calhoun, pilot

Ósma Air Force VIII Bomber Command Mission nr 54: 79 B-17 zostało skierowanych przeciwko byłym fabrykom Forda i General Motors w Antwerpii, Belgia; 65 samolotów dosięgło celu pomiędzy 18.39 a 18.43 czasu lokalnego. 16 B-17 jest uszkodzonych, ofiary to 3 rannych. B-17 są eskortowane przez 117 P-47C aż do 175 mil (280 km) od bazy. 20 B-17 i 13 B-24 poleciało drogą okrężną w kierunku wybrzeża Francji, podrywając do akcji ponad 100 niemieckich myśliwców (niemal połowę wszystkich w tym regionie) i trzymając wiele z nich w powietrzu dostatecznie długo, aby nie dopuścić ich do ataku na główne siły. Żaden z tych 33 “odciągających” samolotów nie został uszkodzony lub stracony.

Fabryka General Motors produkowała dla Wehrmachtu pojazdy, a Forda 18 wojskowych ciężarówek dziennie. Dowództwo wojskowe USA postanowiło wyeliminować te amerykańskie fabryki. 79 amerykańskich bombowców było osłanianych w czasie tej misji przez 117 amerykańskich myśliwców P-47, ale nie mających możliwości chronienia ich na całej trasie do Antwerpii.

C4SchadeFordmei43

Fabryka Forda w Antwerpii po bombardowaniu 4 maja 1943 r. (opis na zdjęciu jest niepoprawny)

Po zrzuceniu bomb przez B-17 miały napotkać 6 eskadr myśliwców RAF – od 70 do 100 samolotów – aby zabezpieczyć je w drodze powrotnej przed atakami Luftwaffe. Te siły powietrzne były raczej międzynarodowe, składały się na nie: polskie dywizjony Spitfire  315 (“Dębliński”) i 316 (”Warszawski”), dywizjon francuski, dwa kanadyjskie i angielski.

Pilot z Dęblina

Jednym z polskich pilotów był kapitan lotnictwa Tomasz Jan Łęgowski. W chwili wybuchu II wojny światowej rozpoczął właśnie drugi rok nauki w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, skąd zdołał we wrześniu uciec do Rumunii, a następnie przedostać się na Legowskigreckim statku do Francji. W lutym 1940 r. dotarł do Anglii, gdzie zgłosił się ochotniczo do RAF-u. 4 maja 1943 r. jego 316 Dywizjon poleciał najpierw do Manston, lotniska położonego najbliżej kontynentu, co pozwoliło mu pozostać dłużej przy bombowcach. Po spotkaniu powracających z Antwerpii bombowców, z Clarkiem Gable na pokładzie jednego z czołowych samolotów, Spitfire Jana został trafiony i pilot musiał się katapultować. Rozlatujący się samolot spadł na północ od miasta Hulst, omal nie trafiając w jedną z farm i pracujących na pobliskim polu pary młodych ludzi. Silnik walnął w ziemię pomiędzy domem a stodołą, nie wyrządzając żadnej szkody.

Trasa lotu Jana Łęgowskiego

Lecący na spadochronie Jan został zniesiony przez wschodni wiatr na farmę niedaleko Zaamslag. Tam farmer i jego żona udzielili mu pomocy przy złożeniu spadochronu, który wydymał się na silnym wietrze. Pilot zdołał przekazać swój pistolet jednemu z młodych mężczyzn, którzy nadbiegli w jego kierunku, gdy spadał. Spadając, uszkodził sobie nogę i zęby. Wkrótce nadjechali Niemcy i wzięli Polaka do niewoli. Dziewczyna, która machała do wiezionego samochodem Jana,  została aresztowana za okazanie sympatii wrogowi. Na szczęście po nocy spędzonej w więzieniu w Terneuzen została zwolniona.

In Spitfire 316

Jana niemiecki oficer zabrał do Hulst, gdzie pokazano mu resztki jego Spitfire’a. Gdy Niemiec zobaczył polskie kolory na osłonie silnika, zapytał: “Ach so, Sie Sind Pole?” (Ach, więc jest Pan Polakiem?), na co Jan odpowiedział po angielsku: “Yes, I am Polish”. Noc spędził w policyjnym areszcie, gdzie dowiedział się, że polski samolot z Dywizjonu 315 został zestrzelony jakieś 6 km na północ od Hulst i jego pilot, kapitan Maciej Jerzy Lipiński, nie przeżył. Jak wyznał później, ta informacja głęboko nim wstrząsnęła.

C6KazernewinterHulst_cr

Posterunek policji w Hulst

Wszystko to zdarzyło się pod koniec dnia, po godzinie 19.00, toteż rodzina mieszkająca na posterunku policji nie mogła zrobić dla Jana zbyt wiele. Jednakże pani Stoorvogel przyniosła mu coś do picia i “smakowicie pachnącą zupę”, którą Jan wspominał jeszcze po upływie 66 lat. Niemiecki strażnik pozwolił synowi gospodarzy porozmawiać z jeńcem i na pogawędce upłynęły im godziny. – “To pozwoliło mi czuć się mniej samotnie” – skomentował Jan. Tak więc dwóch polskich pilotów ochraniających światowej sławy Clarka Gable’a, zdobywcę Oscara, w czasie jego pierwszej misji bojowej, nie powróciło tego dnia do bazy.

Kapitan Clark wrócił do USA w październiku 1943 r. z 15 km taśmy filmowej, z której powstał 62-minutowy Combat America.

Po wojnie

W 2009 r. udało mi się odnaleźć Jana Łęgowskiego, który mieszkał wówczas w Szwajcarii. Niestety, wiek i zdrowie nie pozwoliły mu na odwiedzenie Holandii i miejsc jego zestrzelenia, ale jego rodzina i krewni robili to przy różnych okazjach. Wspólnie odwiedziliśmy farmę, na którą spadł Spitfire Jana oraz tę, na której wylądował na spadochronie.

AandijksewegZaamslag m

Wizyta krewnych Jana Łęgowskiego na polu w Zaamslag

P1030491 m

Zegar z samolotu Łęgowskiego, który otrzymała w czasie jednej z wizyt wdowa po pilocie

Także Tom Stoorvogel był w stanie opowiedzieć gościom z Polski swoją część tej historii. Jan otrzymał pamiątkowy talerz (ceramikę z Delft) miasta Hulst jako dowód uznania za jego czyny z młodości.

Legowski2009

Jan Łęgowski

Nie został zapomniany.

Jaap Geensen

Dziękujemy Autorowi oraz rodzinie Jana Łęgowskiego za udostępnienie zdjęć.

Zdjęcia: archiwum prywatne Jaapa Geensena i rodziny Jana Łęgowskiego, NARA, inne

SUPLEMENT

Dragonderkruis

Zdjęcie przedstawia pana Jaapa Geensena pokazującego rodzinie Jana Łęgowskiego Krzyż Dragonów w Axel. Zapraszamy do lektury innych tekstów pana Geensena poświęconych polskim wyzwolicielom Holandii: Axel 1944. Pamiętamy oraz Niedoceniony sukces Polaków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.